Translate

środa, 18 listopada 2015

Zakładki-kotki


Ponieważ moje dotychczasowe zakładki lekko się zużyły i mimo sentymentu do nich miałam ochotę na coś innego, zastanawiałam się co by tu nowego zrobić... Zamarzyły mi się tym razem zakładki szydełkowe. Ale nie takie zwykłe. Przejrzałam pinterest w poszukiwaniu inspiracji i ten kocurek od razu wpadł mi w oko. To było to! Był nawet wzór, ale zmodyfikowałam go według własnych potrzeb. Właściwie to został sam pomysł. Oto moje kociaki:



Rudzielec:




Białasek:

 




I biszkopcik (miałam kiedyś kota w takim kolorze):






Zastanawiałam się nad usztywnieniem ogonków żeby kotek cały mógł się schować w książce, ale zostawiłam taki - kita będzie sobie swobodnie wystawała z kartek.





Jak Wam się podobają? Ja je uwielbiam. Zrobiłam już pięć, jeden został ze mną, a reszta znalazła schronienie w książkach nowych właścicieli.

Pogoda na czytanie książek idealna, a lektura z taką zakładką jest jeszcze przyjemniejsza.

Pozdrawiam cieplutko,


poniedziałek, 7 września 2015

Stosik 5/2015

Wakacyjne czytanie. Oczywiście to nie wszystko, co przeczytałam w ciągu ostatnich 2 miesięcy, w obieg poszły również książki z domowej biblioteczki. A teraz te, które przyniosłam z biblioteki.

Mój stosik:


Od góry:
  • Tango Mrożka - w ramach realizacji projektu "Klasyka literatury" oraz "Lektury". Wiecie jak to jest z lekturami: jak każą to nie przeczytam ;-P. Teraz nadrabiam, chociaż nie jestem pewna czy za moich czasów licealnych ta Tango wpisywało się w kanon lektur,
  • Rozważna i romantyczna - aż dziw bierze, że nie przeczytałam dotąd żadnej książki Jane Austen. Zaczęłam od Dumy i uprzedzenia, ale się nacięłam, tym razem wybrałam Rozważną... . Jestem pozytywnie zaskoczona - spodziewałam się ckliwego, rozmamłanego romansidła, a okazało się, że to świetnie napisana książka, z polotem, humorem i wyobraźnią. Podoba mi się takie podejście do romansu. To jedna z nielicznych, ponadczasowych książek, która nic nie traci na wartości, a zyskuje jak dobre wino. Z chęcią zapoznam się z całą twórczością Jane Austen,
  • Świat według Janki - prawdziwa, poruszająca książka. Zmienia sposób widzenia na ludzkie cierpienie i wymiar humanitarnej pomocy, poszerza horyzonty myślowe. Po lekturze tej książki nasunęła mi się jedna refleksja - tak wiele mam, 
  • Anioły. Życie po śmierci - czego innego się spodziewałam - myślałam, że będą to opisy ponadwymiarowych spotkań z naszymi duchowymi opiekunkami, tymczasem książka stanowi odpowiedź na pytanie: Jak tam jest? Relacja człowieka medium, jasnowidza. Czy taka jest prawda? Kwestia interpretacji, kwestia wiary. 

I stosik córeczki. Też cienki, bo też czytałyśmy książki z domowej biblioteczki:


Od góry:
  • Wakacje Mikołajka - to już ostania z serii pięciu książeczek, akurat na czasie. Nie martwimy się - w domu kolejne tomy,
  • Czarnoksiężnik z krainy Oz - dziecięca klasyka, warto było poznać.  

Oprócz tego sięgałyśmy po książki ze stosiku domowego, udało się nieco uszczuplić zbiór tych czekających w nieskończoność na przeczytanie. Z czego się bardzo cieszę ;-).


A jak tam Wasze wakacyjne czytanie? Czy w tych ciepłych, urlopowych miesiącach czytacie trochę więcej niż zwykle? Dla mnie jedną w większych przyjemności jest czytanie książki na świeżym powietrzu.

Pozdrawiam,

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Podkładki pod kubki

Pamiętacie subtelne i delikatne podkładki pod filiżanki? Pokazywałam tutaj i tutaj. Dzisiaj coś bardziej na co dzień - podkubaski. Bardzo użyteczna rzecz takie podkładki: chronią powierzchnię stołu czy biurka przed nieestetycznymi śladami, do tego są wesołe, cieszą oczy i przyjemnie na nich stawiać naczynia. Post częściowo dinozaurowy, bo dwie pierwsze podkładki zrobiłam dawno, dawno temu. Na razie wszystkie razem:


Ta była pierwsza. Z pewnością znacie ten popularny wzór, dość często można go spotkać na blogach. Przeszła test na moim biurku.



Kiedy okazało się, że podkładka wzorowo wywiązuje się ze stawianych jej oczekiwań, szybko dorobiłam drugą, kwiatową:


Dziewczęce, raźne kolory dopasowałam do gustu córki, która to stała się posiadaczką podkładki. Kwiatek zamieszkał na jej szafce nocnej i od tej pory brzydkie ślady po napojach zniknęły.


To byłby koniec zapotrzebowań (no, może przydałoby się zrobić drugie na zmianę - pomyślę, pomyślę), gdybym nie wpadła na to, że takie podkubaski byłyby świetnym pomysłem na prezent. Tak powstały kolejne, w dwóch wersjach kolorystycznych:





Możecie się zorientować, że wzór zmodyfikowałam i dopasowałam do własnego stylu. Ten model podoba mi się zdecydowanie bardziej.




Podkładki pójdą pod kubki pewnej czteroosobowej rodziny.





Teraz możecie zobaczyć dwa kwiatki razem. No, który wzór ładniejszy?






Na koniec jeszcze cały mój zbiorek, niedługo zostaną samotne dwie. Trzeba będzie dorobić.


Macie takie podkładki na swoich stołach? Jeśli nie, polecam ich wykonanie, bardzo praktyczna rzecz.

Pozdrawiam gorąco,

czwartek, 23 lipca 2015

Lipcowe dzieci, lipcowe torty

Tak wyszło, że wszystkie moje dzieci (cała dwójka) urodziły się w lipcu. W lipcu więc przygotowuje dwa torty. Jest pełnia lata i duży wybór owoców sezonowych. Całe szczęście. Nie lubimy bowiem typowych tortów nasączonych ponczem, wypełnionych ciężkimi, tłustymi masami. Wolimy lekkie, orzeźwiające, z masą owoców, polewą, galaretką - to jest to! I takie właśnie ciasta zażyczyły sobie moje dzieci. Urodziny córki sygnalizują, że zbliża się koniec sezonu na truskawki, zaś syna - na czereśnie. Na takie też owoce się zdecydowały.

Najpierw tort córki. Miał być ze wszystkim co lubi - z kruchutkim spodem, z truskawkami, z galaretką i z panną cottą. Krótka burza mózgu i powstał taki spontaniczny tort. Przepisu brak. Spód herbatnikowy taki jak w serniku gazetowym, klasyczna panna cotta, jaką przygotowuje się w małych foremkach, owoce i galaretka - to wszystko.


I choć byłam trochę zawiedziona efektem końcowym (upał zniszczył dekorację), to niepotrzebnie. Wyszedł przepyszny! Naprawdę, nie chwalę się ;-). I różowy.


Truskawki zdecydowałam się dać do środka ciasta, a nie do galaretki, dzięki temu ładnie wyglądał po przekrojeniu:


Jeszcze lepiej by wyglądał, jakbym te truskawki poukładała. Wiem, zrobię tak następnym razem.


Przepis mogę polecić. Niżej zapisałam co i jak robiłam.


Tort panna cotta

Składniki:
200 g herbatników
100 g masła


500 ml śmietanki 12%)
4 łyżki stołowe cukru pudru
2 łyżki żelatyny
laska wanilii 
truskawki, ok. 1/2 kg
2 galaretki truskawkowe

Wykonanie:
Przygotować spód herbatnikowy (jak to zrobić pisałam w przepisie na sernik gazetowy, tutaj) Laskę wanilii rozciąć wzdłuż, wyskrobać ziarenka, wrzucić wszystko do rondla i wlać śmietanę. Podgrzać, zdjąć z ognia na moment przed zagotowaniem. Odstawić do przestudzenia, wyjąć laskę wanilii, dosypać cukier i znowu podgrzewaj do rozpuszczenia. Można dać ewentualnie cukier waniliowy (nie wanilinowy!). Przyznam się, że ja odpuściłam sobie tę laskę wanilii i też wyszło dobre. Żelatynę rozpuścić (jak to dobrze zrobić podałam w przepisie na sernik na zimno, poniżej), dodać do śmietanki. Przestudzić, wstawić do lodówki. Truskawki (umyte i obrane rzecz jasna) ułożyć na spodzie herbatnikowym. Zalać tężejącą masą śmietankową. Poczekać aż zastygnie. Galaretki rozpuścić wg przepisu, ale w 3 szklankach wody, ostudzić i tężejącymi zalać pannę cottę. Schłodzić.
 

I tort syna. Jeżeli w ogóle można nazwać go tortem, bo to właściwie sernik na zimno. Ściśle według wytycznych: biszkoptowy spód, masa sernikowa, czereśnie i galaretka. Oto i on:


Robiłam różne wersje serników na zimno, ale ten zasmakował nam najbardziej. Do tego jest prosty w wykonaniu.


Delikatny biszkopt, puszysta masa, ulubione owoce i galaretka. No musiał wyjść pyszny ;-).




Dla chętnych przepis:

Sernik na zimno

Składniki: 
biszkopt z dwóch jajek
4 serki radomskie
1 śnieżka i 200 ml śmietanki 12%
2 łyżki żelatyny
2 galaretki (u mnie wiśniowe)
czereśnie

Wykonanie:
Upiec biszkopt, przestudzić. Ja mam swój ulubiony - ten, piekę z połowy składników. Można tez użyć okrągłych biszkoptów. Rozpuścić żelatynę*, ostudzić. Śnieżkę ubić na sztywno, dodając stopniowo serki. Następnie dodać przestudzoną żelatynę, zmiksować. Na biszkopt wylać masę serową, wstawić do lodówki do stężenia. Galaretki rozpuścić w 3 szklankach wrzątku, ostudzić. Czereśnie wydrylować, ułożyć na masie sernikowej. Zalać tężejącą galaretką. Ponownie wstawić do lodówki do całkowitego stężenia.
* mój sposób na dokładne rozpuszczenie żelatyny: żelatynę zalać odrobiną zimnej wody, wymieszać. Zostawić na ok. 15 min. aż napęcznieje. Dolać trochę gorącej wody, mieszać do rozpuszczenia. Ostudzić. Przed wlaniem do masy serowej, dodać stopniowo parę łyżek masy, dopiero wlać do całej masy sernikowej i wymieszać. kupujecie gotowe?


A Wy jakie torty robicie? Klasyczne czy takie mniej wypasione, ale za to wg upodobań jubilata? A może kupujecie gotowe? Ja w każdym razie, na urodziny czy bez okazji, polecam te powyższe przepisy. Smacznego.

Pozdrawiam,

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...