Translate

środa, 9 listopada 2011

Dyniowato

Proszę Państwa - oto dynia. Wyrosła u mojej mamy w ogródku. Wygląda dość niepozornie, jak zwykła dynia, ale ma... 37 kg.


Jest (właściwie była) naprawdę ogrooomna. Dla porównania dynia na tle kuchennego stołka, nie ustępuje mu wysokością:


Przetworzenie jej to prawdziwe wyzwanie. Połową podzieliłam się z chętnymi, połowa została dla mnie. Do tej pory uporałam się z ćwiartką. Oto efekty - przetwory na różne sposoby: na słodko, na kwaśno:


Wyszło 37 słoiczków. I wystarczy. Pozostałą ćwiartkę pokroję i zamrożę. Zgrabniejsze kostki będą do pieczenia, mniej kształtne przeznaczę na zupy. Dynia w roli dania obiadowego to wciąż nieodkryta dla mnie sfera sztuki kulinarnej.


Podsumowując: dynia mile mnie zaskoczyła. Znałam klasyczną marynowaną i nie był to dla mnie hit. Ot, może być, ale żadna rewelacja. Natomiast marynowana w esencjonalnej zalewie, na słodko-kwaśno z dodatkiem przypraw jest aromatyczna, zdecydowana w smaku, z charakterem - bardzo dobra. Dżemy - ok, choć zdecydowanie wolę te z owoców. Bardziej przypadł nam do smaku ten z dodatkiem jabłek. Jeżeli chodzi o dynię udającą brzoskwinię, to nie wiem - jeszcze jestem przed degustacją, ale wygląda dość obiecująco.

Na koniec dynia w innym charakterze. Lampion. Nie jestem zwolenniczką świętowania Halloween, ale dla tej ozdoby zrobiłam wyjątek. A dziecko miało radość przez dwa dni.


Pozdrawiam,

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...