Od czasu do czasu mam ochotę na wykonanie jakiejś nowej zabawki szydełkowej. Teraz zrobiłam miśka, szarego. Bo szarego jeszcze nie mamy. Bez imienia, a właściwie to Lila nazwała go Szary Miś ;-). Oto i on:
Oczywiście misiu ma ruchome łapki i nóżki (odkąd się tego nauczyłam, tylko takie robię), więc można go posadzić:
Nowością są spodenki. I tu, uwaga, nie śmiejcie się ;-), została specjalnie na wymiary misia przygotowana konstrukcja spodni (sic!):
Uproszczona wersja:
Według powyższego schematu zrobiłam takie dwie części:
Odpowiednio zszyłam, dorobiłam karczek i szeleczki.
Dzięki temu, że przygotowałam wykrój, spodenki są I-DE-AL-NE! Pewnie pomyślicie, po co tyle zabawy z misiowymi gaciami, ale wbrew pozorom, to skonstruowanie zaoszczędziło mi wiele pracy i nerwów związanych z wielokrotnym, być może, pruciem i dopasowywaniem garderoby. A tak, wiedziałam, że mi wyjdzie. Z tyłu wyglądają tak:
Miśka robiłam wg tego samego wzoru co Landrynka...
...ale wyszedł jakiś taki... inny:
A tu wesoła ferajna mini-miśków z kolekcji mojej córki:
Robiłam je w poszukiwaniu wzoru idealnego (jeszcze takiego nie znalazłam), więc dla porównania wszystkie są robione z takiej samej grubości włóczki i takim samym szydełkiem. Każdy ma inny kolor, każdy jest inny, ale żaden tak do końca mi się nie podoba. Kiedyś powstanie mój własny wzór, taki, żeby w całości mi odpowiadał. Ten biały to kotek, zaplątał się.
Pozdrawiam,
podziw za te małe formy; to stanowczo nie na moje nerwy:)) miś wyszedł świetny.
OdpowiedzUsuńAnka
Piękna kolekcja misiaków,no i super portaski:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze!
OdpowiedzUsuńAniu, całkiem miło się te misiaki robi, inaczej też bym nie zdzierżyła, cierpliwa dłubanina to nie dla mnie.
Kasiu, no, ja dumna jestem z portasków ;-)))