Pomyślałam, że fajne byłyby spineczki w takiej formie. Wystarczyło tylko przymocować od dołu "krokodylka":
I już Lila mogła pożyczyć kapelusik od Blukotki:
Nie na długo jednak. Zadowolona z efektu dorobiłam jeszcze różowy i turkusowy:
A potem machina ruszyła. Miętowy:
Czerwony:
Biały:
Błękitny:
Ekri:
Bordowy:
I zielony:
I tak powstała całkiem niezła kolekcja:
Kilka z nich Lila zatrzymała dla siebie, ale reszta jest dostępna w sprzedaży w moim butiku na DaWandzie. Tak, odważyłam się wystawić swoje produkty ;-). Tam funkcjonuję jako LILIBER.
Pewnie większość z Was jest w stanie zrobić coś takiego samodzielnie. Jeśli jednak macie ochotę nabyć taką spineczkę dla swojej pociechy - zapraszam do zakupu. Będę również wdzięczna za polecenie.
Pozdrawiam,
Pomysł ze spinkami-kapelusikami jest wspaniały. Wyglądają uroczo i stanowią prawdziwą ozdobę.
OdpowiedzUsuń:))) Dziękuję, miło mi to czytać.
UsuńŚliczne spinki :)
OdpowiedzUsuńA na włoskach wyglądają jeszcze lepiej :)
Dziękuję bardzo ;-). Córka chętnie je nosi.
UsuńWspaniałe spineczki!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Dziękuję, cieszę się, że Ci się podobają ;-).
Usuń