Translate

wtorek, 16 grudnia 2014

Po co mi to bieganie?

Biegam. Nic w tym nadzwyczajnego, ale dla mnie jeszcze do niedawna było to nieprawdopodobne. Wręcz śmieszne. Ja? biegam? Hahaha. A jednak.

Nigdy nie lubiłam się ruszać, lekcje W-F-u to była dla mnie nuda i męczarnia. Co więc skłoniło mnie do zmiany nastawienia? Kilka drobnych rzeczy i jedna większa:
  1. czułam się ociężała, zardzewiała, ospała;
  2. zauważyłam spadek kondycji;
  3. chciałam zrobić coś dla swojego zdrowia;
  4. polepszyć sobie humor (endorfiny, sprawdzone!);
  5. wzmocnić mięśnie i ogólnie stać się silniejszą ; 
  6. schudnąć nie, ale gdyby... to nie pogniewałabym się ;-); i
  7. najważniejsze - postanowiłam poprawić swoją odporność.

Próbowałam różnych form aktywności (rower, skakanka, ćwiczenia z płyt, m.in. Ewa Chodakowska, Jillian Michaels, Cassey Ho). Nawet to polubiłam i potrafiłam zmobilizować się do ćwiczeń. Były remedium na pierwsze sześć punktów, ale w małym stopniu zaradzały siódmemu. Potrzebowałam czegoś więcej - potrzebowałam wysiłku na świeżym powietrzu, w różnych warunkach pogodowych. Chciałam się zahartować.

Zaczęłam w maju, do jesieni miałam wyrobić sobie kondycję na tyle, aby móc przebiec pół godziny bez przerwy. Ciągle nad tym pracuję, ale jest coraz lepiej. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że pokochałam bieganie. Trochę się zmuszam, żeby wyjść z domu, ale jak już biegnę, jestem zadowolona. Jeszcze bardziej zadowolona, gdy wracam do domu - że zrobiłam coś dla siebie, że konsekwentnie trwam w postanowieniu, że czuję się lepiej.

Bałam się biegania jesienią i zimą. Zdziwiłam się - biega mi się o wiele lepiej niż w lato. Jest rześko, spokojnie, przyjemnie chłodno (tylko na początku). W lato kończyłam bieg zgrzana, czerwona i zziajana, myślałam, że to brak kondycji, ale nie - to tylko pogoda. Z okresu wakacyjnego mile wspominam jedynie biegi przez las (chłód, cień, zapach) lub brzegiem morza (żadnych butów, chłód wody, powiew wiatru, mokry piasek pod stopami, ach!). Bałam się, że się z tą moją odpornością zaraz przeziębię. Nic takiego się nie stało, a biegałam już na mrozie, w deszczu, po chorobie. Od kiedy uprawiam ten sport (ja, uprawiam sport, ha!) czuję się sprawniejsza i silniejsza. Co prawda chorowałam już w tym sezonie, ale nie wtedy gdy regularnie biegałam, tylko wtedy gdy robiłam sobie przerwę. Zamierzam kontynuować. Liczę bardzo na to, że wzmocnię swój organizm i ochronię go przed chorobami.

Myślę, że do aktywności fizycznej trzeba dojrzeć. Przynajmniej ja musiałam. Na pewno można ją polubić, co było dla mnie sporym zaskoczeniem.

A Wy, dziewczyny? Ruszacie się?

Pozdrawiam,

4 komentarze:

  1. Mi udało się zmobilizować do biegania jesienią. Troszkę późno. Bo jak troszkę spadła temperatura to po dwóch biegach gardło mi wysiadło i musiałam sobie odpuścić. Niestety. Zamierzam zacząć z powrotem na wiosnę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
    Po czterech latach przerwy chcę pojechać znowu w góry, a z moją teraźniejszą kondycją to będzie masakra :)
    Motywację mam, zobaczymy co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wpadłam na pomysł biegania w zeszłym roku jesienią i odłożyłam do wiosny z tych samych powodów co piszesz. Ważne, że masz chęci - już zrobiłaś pierwszy krok ;-). Będę dopingować.

      Usuń
  2. Super. kocham bieganie, ale ze względu na kontuzję kolana bardzo oszczędnie je sobie dawkuję. i oczywiście bardzo żałuję, że nie mogę więcej

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie byłam pewna czy mogę pozwolić sobie na bieganie, ale na szczęście wszystko jest w porządku.

      Usuń

Będzie mi baaardzo miło przeczytać Twój komentarz. Każde pozostawione słowo daje mi napęd do dalszego działania, więc jeśli byłaś/byłeś u mnie i Ci się spodobało, napisz coś.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...