Translate

sobota, 30 kwietnia 2011

Szparagi z sosem holenderskim

Mój ulubiony sposób na szparagi. Kupiłam wczoraj w Poznaniu i były to najlepsze szparagi jakie jadłam. 4zł za pęczek. Tanio, nie? U nas (okolice Warszawy) były po 9zł. Jest różnica.


A teraz przepis:

Zielone szparagi z sosem holenderskim

2 pęczki zielonych szparagów
1 łyżka cukru
1 łyżeczka vegety
1 łyżka soku z cytryny

Szparagi umyć, odłamać zdrewniałe końcówki. Gotować 10 min. we wrzącej wodzie z dodatkiem cukru, vegety (można zastąpić solą, ale napisałam tak jak ja robię) i odrobiny soku z cytryny (można wrzucić wyciśniętą skórkę - sok będzie potrzebny do sosu). Odlać wodę i wyłożyć na talerz.
Można użyć białych szparagów, ale wcześniej należy je obrać i gotować dłużej -15 min.

Składniki na sos holenderski:

2 jajka
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka vegety lub 1/2 łyżeczki soli
pieprz, szczypta cukru do smaku
1/2 kostki masła

Żółtka ubić z vegetą/solą, dodać sok z cytryny, zmiksować. Masło roztopić i wrzące powoli dodawać do żółtek ciągle ubijając. Doprawić. Jeżeli sos jest za rzadki można ubijać dalej na parze, aż odpowiednio zgęstnieje. Tu można zakończyć, ale ja po lekkim przestudzeniu dodaję jeszcze ubitą pianę z białek - sos jest wtedy lekki i puszysty. Polać szparagi, o tak:


Można też podać sos osobno w miseczce i zajadać maczając szparag.


Smakuje też dzieciom, nawet mojej niejadce:


Pozdrawiam smacznie,

sobota, 23 kwietnia 2011

Wielkanocne życzenia i... mazurki

Zamiast standardowych życzeń Wesołych Świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa:

"Radosne Alleluja, ciągle rozbrzmiewające w naszych sercach w czasie wielkanocnym, bardzo koresponduje z porą roku, w której jest śpiewane. Wiosna to czas, kiedy cała przyroda budzi się z zimowego letargu. Zaczyna zielenić się trawa, gałęzie drzew puszczają pąki, ptaki zaczynają śpiewać radośnie. Można rzec, że "zmartwychwstająca" przyroda, budząca się do życia, jest dla nas apelem o powstanie do nowego życia, zapoczątkowanego w Chrystusie wraz z Jego zmartwychwstaniem. Jest wielkim wołaniem do nas, abyśmy obudzili się z marazmu, który w niejednym wypadku niesie codzienność.

Niedziela Zmartwychwstania nastąpiła po Wielkim Piątku Męki Pańskiej. Ten fakt niech napawa nas nadzieją (symbolizowaną przez jajko), że i w naszym życiu, po dniach przygnębienia, smutku i problemów, musi przyjść czas wielkanocnej radości. Takiego spojrzenia wiary na życie chciejmy sobie z całego serca życzyć przy wielkanocnym stole wokół paschalnego baranka: abyśmy nigdy nie upadali na duchu; aby Chrystus Zmartwychwstały przemieniał nasze codzienne wielkopiątkowe smutki w radość zmartwychwstania, aby nasze serca, odnowione przez sakrament pokuty, takimi pozostawały na zawsze".

źródło: http://www.rycerz.franciszkanie.pl/2008/index.php?nr=03&id=3

Chętnie zamieściłaby tu ciekawe zdjęcia wielkanocnych aranżacji (tak jak to planowałam), niestety choroba tak mnie przytłoczyła, że jestem do tyłu z wszystkim, a o jakichkolwiek dekoracjach to nawet nie mam siły myśleć. Ale mazurki już są. W końcu je też można zaliczyć do rękodzieła ;-)

Kokosowy z migdałami (robiłam go po raz pierwszy, ale zapowiada się nieźle):



i karmelowy (wspaniały, polecam):



Gdyby byli zainteresowani dołączę przepisy.

Zatem, Alleluja!

piątek, 22 kwietnia 2011

Co do koszyczka?

Wszyscy wiemy co przygotować do święcenia w koszyczku. Wiadomo: jajka, kiełbaskę, sól, chrzan, itd. Ale czy wiemy dlaczego akurat to, a nie co inne? Może zamiast jajka i chleba - mleko i serek? Nie, nie... Każdy produkt ma określoną symbolikę. I tak:

Jajko jest symbolem Nowego Życia, które obiecuje swym Zmartwychwstaniem Chrystus. Kolory pisanek też mają swoje znaczenie: zielone lub żółte to radość ze Zmartwychwstania Jezusa, czerwone były na wspomnieniem Jego cierpienia, niebieskie i fioletowe oznaczają żałobę wielkopostną.
Chleb stanowi podstawowy pokarm człowieka, owoc ciężkiej pracy; jest symbolem Ciała Chrystusa, pamiątki Ostatniej Wieczerzy i tego Chleba Eucharystycznego.
Chrzan - jego ostry smak kojarzy się z napojem z octu i mirry, który podano Chrystusowi konającemu na krzyżu. Ponadto przypomina, że gorzkość męki Chrystusa tego dnia zamienia się w słodycz i dlatego jest święcony razem z masłem, które oznacza tę słodycz.
Sól chroni żywność przed zepsuciem tak jak wiara w Chrystusa chroni przed zepsuciem ludzi. Bez soli nie ma życia. Jest ona symbolem istnienia, a także oczyszczenia i trwałości.
Chrzan, sól i pieprz (czarny, zmielony) są również odpowiednikiem biblijnych gorzkich ziół, w Starym Testamencie spożywano z nimi mięso paschalnego baranka.
Ciasto musi być drożdżowe, bo oznacza wzrastanie w wierze, nadziei i miłości.
Kiełbasa - w koszyczku umieszcza się ją na pamiątkę ofiary Jezusa.
Baranek (z cukru, masła, czekolady lub marcepana) uosabia samego Chrystusa, który stał się barankiem ofiarnym i oddał swoje życie za ludzi. Czerwona chorągiewka ze znakiem krzyża to symbol zwycięstwa.
Zajączek oznacza grzesznika, który szuka schronienia w skale, czyli w
Chrystusie.
Łączka, czyli rzeżucha, żyto lub owies - rośliny, które wypuszczają pierwsze zielone pędy kojarzone są z cyklicznym odradzaniem się natury, więc symbolizują zwycięstwo życia nad śmiercią. Podobne znaczenie mają bazie.

To taka ciekawostka, może zainspiruje Cię do uzupełnienia swojego koszyczka? Osobiście nie wkładałam do święconki chleba, a dodałam go po obserwacji innych koszyczków. Natomiast zawsze mieliśmy masło, a nie znałam jego symboliki. A, i jajko przeznaczone do dzielenia obieramy ze skorupki.

I żeby nie odbiegać od tematyki bloga, zdjęcie mojego koszyczka z któregoś poprzedniego roku:


Szydełkowe kurki skrywają malowane jajeczka.

środa, 20 kwietnia 2011

Kilka serwetek

Wymęczyłam. Jeszcze dobrze nie doschły ;-). Z przeznaczeniem do koszyczków.







I na koniec wszystkie razem ;-)


kordonek: Muza, szydełko: 1,9

Najbardziej podoba mi się 1 i 3, trochę mniej 2 i 6, pozostałe do sprucia. Na razie im darowałam. Póki nici nie będą potrzebne ;-)

niedziela, 17 kwietnia 2011

Spineczki w kropeczki

Dorobiłam jeszcze jedne spinki. Tym razem dla odmiany granatowe. Takie:


Razem z poprzednimi mamy już tyle:


Ostrzegam - to nie koniec. Będzie więcej, zaopatrzyłam się:


wtorek, 12 kwietnia 2011

Kokardki i kokardy

Jak się ma w domu dziewczynkę przychodzi w końcu czas na spinki i kokardki. Nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła czesać moją córkę. Najbardziej lubię kucyki. Może przez wzgląd na to, że mnie mama kiedyś też tak czesała. Na kitkach mają być zawiązane oczywiście kokardki. Różne - muszą przecież pasować kolorystycznie do ubrań. Kiedy Lilce urosły w końcu włosy, zaczęłam jej kupować różne ozdoby. A niekiedy też robić, np. takie:


W epoce gumek-recepturek moja mama codziennie wiązała mi wstążki. Ja nie muszę, mogę to zrobić raz, a potem doczepić do spinek, jak tu:


lub gumek, jak tu:


Te średnio mi się podobają, ale już trudno, na razie zostaną. Jeszcze zbliżenie kwiatka:


Mam jeszcze inne, ale... następnym razem ;-)

Jest tyko jedno ale: Lila NIE LUBI spinać włosów. Jej ulubiona fryzura to "na rozczochrańca". Nowe ozdoby dołączyły do pozostałych w pudełku. Na razie. Wkrótce wrócimy do tematu. Może w końcu się przekona...

wtorek, 5 kwietnia 2011

Komplecik dla małej Lenki

Pokażę moją ostatnią pracę. Niedawno przybyła nam w rodzinie mała dziewczynka. Zrobiłam dla niej prezent. Najpierw powstała czapeczka:



Potem dorobiłam jeszcze sukieneczkę:


Może tu widać lepiej:


A tak wygląda cały komplet:


Jeszcze zbiliżenie wzoru:


Dla zainteresowanych: robiłam z włóczki Sonata szydełkiem nr 3,5, zużyłam ok. 100 gram.

Myślałam, że zdjęcia są o.k., ale cóż... Teraz dopiero widzę, że pozostawiają wiele do życzenia. Może jednak coś na nich zobaczycie.

Witam wszystkich gości. Cieszę się, że mnie odwiedzacie. Może jakiś komentarz? Tak na zachętę? Miło mi będzie przeczytać Wasze opinie.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Dobry początek?

Zaczynam! Zbierałam się już od dawna, jeden blog już nawet zaczęłam, ale coś nie wyszło. Może teraz w końcu się uda. O czym będzie ten blog? O szeroko pojętym pięknie tworzenia.

...moment. Właśnie moja córka coś potłukła. Pójdę sprawdzić.

Jestem z powrotem. Tak jak się spodziewałam moja córka (lat 3,5) rozpoczęła usuwanie skutków swojego rozrabiania. Sprzątnęła stłuczony słoik używając do tego szczotki do zamiatania na długim kiju i  łopatki do piasku. Nawet fachowo. Nieznacznie poprawiłam.

Wracając do tematu, jestem osobą pasjonującą się wszelakimi pracami ręcznymi. W tej chwili jest to: szydełkowanie(moje ulubione), robienie na drutach (w dużo mniejszym stopniu), projektowanie i szycie (lubię, co z tego wychodzi), lepienie (z plasteliny, z modeliny i masy solnej),malowanie i rysowanie (no, powiedzmy - coś tam nabazgrzę), prace z papieru (różne), aranżacja wnętrz (w miarę własnych potrzeb), makijaż, nails art. Tyle pamiętam. A, i gotowanie - bo gotowanie też jest dla mnie formą sztuki. Nie mówię że na tym się skończy. Na pewno nie. Wiele technik mi się bardzo podoba i kiedyś się ich nauczę. W pracy przyświeca mi idea piękna i estetyki. Przynajmniej tak ma być. Niestety nie mam zdjęć wszystkich moich "dzieł". To takie moje mini galeryjki: stara tu i tu  i nowsza tu. Chaos, wkrótce uporządkuję, ale nie chciałam już dłużej zwlekać z rozpoczęciem bloga. Inne prace będę pokazywać sukcesywnie.

Moje prace to temat przewodni tego bloga. Ale będzie też o mojej córce, o książkach, o codziennych sprawach.

To mój debiut jeśli chodzi o publikowanie postów na bloggerze. Mam nadzieję, że się polubimy.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...