I słusznie, bo są wyjątkowe. Wyglądają niesamowicie atrakcyjnie i niecodziennie, do tego są apetyczne i mocno, mocno czekoladowe. Już kiedyś piekłam te niezwykłe ciasteczka, ale z "pudełka", teraz znalazłam przepis na moichwypiekach.
Oto niespodzianka przygotowana na przyjście gościa ;-). Oprócz smakołyków Lila zostawiła list i prezent dla
Mikołaja
w postaci rysunku:
Mikołaj był, wszystko zjadł i wypił, zostawił list i prezent. Dziecko szczęśliwe.
Na szczęście trochę ciasteczek ocalało dla nas. No i dla Was ;-):
To niesamowite, że prawdopodobnie zbliża się ku końcowi czas w którym moje dziecko wierzy w świętego Mikołaja. Jeszcze trwa ten magiczny moment, dziecięca niezachwiana niczym wiara. Odwlekam jak najdłużej tę chwilę prawdy, niech pobędzie jeszcze w tej słodkiej krainie dzieciństwa.
U nas utarło się, że 6 grudnia Mikołaj przychodzi z mniejszym podarunkiem, robi rekonesans, sprawdza czy dzieci są grzeczne i zabiera list z listą życzeń. Natomiast 24 grudnia przychodzi już z właściwym, większym prezentem. A jak jest u Was? Jak tłumaczycie dziecku, że Mikołaj przychodzi dwa razy?
Pozdrawiam,
